Powitajmy Rose!
niedziela, 24 maja 2015
Od Arii Do Lindy
Dziewczyna popatrzyła na mnie nieufnym wzrokiem. Patrzyła się już tak przez trzy minuty.
- Ej, coś z tobą nie tak?! - Wrzasnęłam i wstałam z ławki.
- Co?! Chyba z tobą! - Ułożyła ręce na piersiach i odwróciła głowę.
- Rozstrzygnijmy to bitwą! - Powiedziałam zdenerwowana. Ustawiłyśmy się na miejscach.
- Flame, Amnezja! - Krzyknęłam. Flameox uniknął ataku.
- Sekretny Ogień! - Wykrzyczała przeciwniczka.
- Lustrzany Płaszcz! - Rozkazałam sekundę po niej. Atak odbił się i trafił w Flameox. - Świetnie! A teraz Amnezja!
Wróg nie spodziewał się następnego ruchu i zapomniał o wszystkich swoich atakach.
- No nie! Zaatakuj... Eee... Wodnym Pulsem! - Dziewczyna się wygłupiła.
- Na serio myślałaś, że ognisty pokemon nauczy się wodnego ataku? - Zaśmiałam się. - Flame, zakończ to Pióropuszem Lawy!
Flameox był niezdolny do walki. Dziewczyna go schowała do pokeballa i podeszła do Lindy.
<Linda?>
- Ej, coś z tobą nie tak?! - Wrzasnęłam i wstałam z ławki.
- Co?! Chyba z tobą! - Ułożyła ręce na piersiach i odwróciła głowę.
- Rozstrzygnijmy to bitwą! - Powiedziałam zdenerwowana. Ustawiłyśmy się na miejscach.
- Flame, Amnezja! - Krzyknęłam. Flameox uniknął ataku.
- Sekretny Ogień! - Wykrzyczała przeciwniczka.
- Lustrzany Płaszcz! - Rozkazałam sekundę po niej. Atak odbił się i trafił w Flameox. - Świetnie! A teraz Amnezja!
Wróg nie spodziewał się następnego ruchu i zapomniał o wszystkich swoich atakach.
- No nie! Zaatakuj... Eee... Wodnym Pulsem! - Dziewczyna się wygłupiła.
- Na serio myślałaś, że ognisty pokemon nauczy się wodnego ataku? - Zaśmiałam się. - Flame, zakończ to Pióropuszem Lawy!
Flameox był niezdolny do walki. Dziewczyna go schowała do pokeballa i podeszła do Lindy.
<Linda?>
sobota, 23 maja 2015
Od Arii
Wyszłam na spacer razem z Flame'em. Wsadziłam go na ramię. Bacznie obserwował okolicę. Nagle ze mnie zeskoczył. Zaczął grzebać w jakimś kopcu. Chwilę później wyszedł z niego Flame oraz... Jakiś inny pokemon. Był to Lolope. Pomyślałam, że mogę go złapać.
- Flame, Miotacz Ognia! - Krzyknęłam szybko. Lolope oberwał. Zdenerwowany kontratakował Piaskowym Grobem. Flame również dostał.
- Pióropusz Lawy, a następnie Amnezja! - Rozkazałam. Ataki trafiły w Lolope. Wróg upadł na ziemię.
- Wykończ go Psychiką! - Wrzasnęłam. Ostatni cios powalił Lolope. Rzuciłam w niego pokeballem. Nie wychodził. Szczęśliwa, przytuliłam Flame'a. Wracając do domu, myślałam o imieniu dla Lolope. Po chwili wymyśliłam Looki. Pasowało do niego. Parę minut później dotarłam do domu. Weszłam do niego i od razu walnęłam się na łóżko.
- Flame, Miotacz Ognia! - Krzyknęłam szybko. Lolope oberwał. Zdenerwowany kontratakował Piaskowym Grobem. Flame również dostał.
- Pióropusz Lawy, a następnie Amnezja! - Rozkazałam. Ataki trafiły w Lolope. Wróg upadł na ziemię.
- Wykończ go Psychiką! - Wrzasnęłam. Ostatni cios powalił Lolope. Rzuciłam w niego pokeballem. Nie wychodził. Szczęśliwa, przytuliłam Flame'a. Wracając do domu, myślałam o imieniu dla Lolope. Po chwili wymyśliłam Looki. Pasowało do niego. Parę minut później dotarłam do domu. Weszłam do niego i od razu walnęłam się na łóżko.
Od Lindy-CD Aria
Patrzałam na odchodzącego profesora, po czym się ocknęłam. Podniosłam z ziemi pokemona i wstałam. Spojrzałam na Arię. Wydawała się być.. miła. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ruszyliśmy z dziewczyną główną drogą. Słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały. Wsłuchałam się w ich melodyczny głos i zaczęłam śpiewać cicho pewną piosenkę. Po drodze mijaliśmy wiele osób. Udaliśmy się do parku. Usiadłam na ławce, a Aria obok mnie. Nagle usłyszałam krzyki.
-Linda! Linda!-odwróciłam się, a w naszą stronę biegła Anna*, a za nią pędziła mama. Flamox biegł przy swojej właścicielce. Diabeł zatrzymał się w pewnej odległości i nie ufnie popatrzał na Arię.
Aria? Brakus Wenus.
*Anna-siostra Lindy, diabeł, zło wcielone.
-Linda! Linda!-odwróciłam się, a w naszą stronę biegła Anna*, a za nią pędziła mama. Flamox biegł przy swojej właścicielce. Diabeł zatrzymał się w pewnej odległości i nie ufnie popatrzał na Arię.
Aria? Brakus Wenus.
*Anna-siostra Lindy, diabeł, zło wcielone.
Od Lindy
Poczułam jak coś szarpie za moją kołdrę. Delikatnie uniosłam powiekę i ujrzałam swoją młodszą siostrę. Tryskała energią i widać że była szczęśliwa. Patrzałam na nią przez chwilę jednym okiem. Nie rozumiałam jej radości, więc zamknęłam oko. Siostra jeszcze bardziej zaczęła ciągnąć za kołdrę.
-Czego chcesz!?-nie wytrzymałam i otworzyłam oczy i popatrzałam nimi srogo na siostrę.
-To ty nie pamiętasz?-spytała, a po jej wyrazie twarzy, stwierdziłam że to coś dla niej poważnego.
-Co miałam bym pamięta?-patrzałam na nią, po czym sobie przypomniałam i poderwałam się z łóżka. Wzięłam z szafy kilka ciuchów i wybiegłam z pomieszczenia. Poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletkę, po czym się przebrałam i zeszłam na śniadanie. Wyjęłam z lodówki ser i szynkę, po czym wzięłam chleb. Zrobiłam kanapkę którą szybko zjadłam. Podbiegłam do wieszaka, założyłam kurtkę i buty. Miałam już wychodzić, kiedy mama zablokowała mi przejście.
-Nie zapomniałaś o czymś?-spytała, wskazując młodszą siostrę. Jak widać, mam sklerozę.
-Nie no! Muszę ją brać?-spojrzałam oczkami psiaka.
-Tak!-odparła surowo matka, popchnęła Annę( tak ma na imię ten szatan) w moją stronę i szybko opadła na kanapę, wzięła gazetę i westchnęła z ulgą.
-Może od dzisiaj dni będą spokojniejsze-uśmiechnęła się i położyła nogi na stole. Spojrzałam z nienawiścią na siostrę, złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą. Dokąd idziemy? No tak, nie wyjawiłam wam jeszcze powodu naszej radości. Dzisiaj mieliśmy zdobyć pierwsze pokemony. Ja już miałam dużo wcześniej, ale kiedy akurat miałam pójść po pierwszego, urodził się ten diabeł, który teraz wesoło podskakiwał i zrywał kwiatki. Mama stwierdziła że razem pójdziemy po pierwsze pokemony i przez to musiałam czekać. Westchnęłam i stanęłam przed budynkiem, w którym znajdował się mój pierwszy pokemon. Przełknęłam ślinę i pociągnęłam za klamkę. Anna wyprzedziła mnie i podbiegła do pana w białym stroju. To był profesor, którego już wcześniej poznałyśmy. I mieliśmy okazję spotkać się kilka razy. Podeszłam do niego. Było tu dużo ludzi, wzdrygnęłam się. Nie lubiłam zbyt wielkiego towarzystwa.
-Dzień dobry-przywitałam się, a profesor kiwnął głową.
-Przyszłyście po pierwsze pokemony?-zapytał. Moja siostra wyprzedziła mnie.
-Tak!-krzyknęła-Pokaże nam pan pokemony?-zapytała i zrobiła słodkie oczka. Profesorek zaprowadził nas do innego pomieszczenia. Odetchnęłam z ulgą, bo nie było tam takich tłumów. Pokazał nam sześć pokemonów. Anna bardzo chciała Aquly, która także mi się bardzo spodobała. Ale ten pokemon starał się uciekać od Anny. Więc dziewczynka wzięła Flamox. Aquly nieśmiało podeszła do mnie. Pogłaskałam ją. Wzięłam ją. Wyszłyśmy z budynku. Moja siostra wciąż próbowała wzbudzić zaufanie pokemona. Jednak ten uparcie krył się na moim ramieniu, gdzie Anna z trudem dosięgała. W końcu odpuściła sobie i zajęła się swoim pokemonem. Poszłyśmy do parku i usiadłyśmy na ławce. Odeszła kawałek z Flamox, a ja dalej głaskałam Aquly. Nagle usłyszałam czyjś płacz. Podniosłam głowę. W moją stronę biegła moja siostra bez pokemona.
-Co się stało?-zapytałam.
-Jakiś zły pan zabrał mi Flamox!-krzyknęła przez łzy. Poszłam to sprawdzić. Rzeczywiście, ktoś tam był i miał pokemona diablicy z naszego domu.
-Oddaj tego pokemona-powiedziałam. Na ogół byłam nieśmiała, ale teraz czułam, że muszę stawić czoło. Chłopak, popatrzał na mnie. Był w moim wieku. Zaśmiał się.
-A co mi zrobisz?-spytał. Pobladłam-Wiedziałem, nic!-śmiał się dalej trzymając pokemona. Stałam i patrzałam się na niego. Powtórzyłam wcześniejsze zdanie. Popatrzał na mnie drwiąco.
-Zgoda, ale musisz mnie pokonać!-powiedział. Zgodziłam się. Ustawiłam się na polu walki. Wzięłam mojego jedynego pokemona, a on przywołał Rozard. Wydałam pierwszy rozkaz.
-Powietrzny Atak!-krzyknęłam. Pokemon przeciwnika nie zdążył zrobić uniku.
-Kula Nasion!-wrzasnął. Ale pokemon wcale go nie słuchał. W tym czasie ja wydawałam dużo rozkazów. Jego pokemon po pewnym czasie padł. Zły człowiek rzucił Flamox. Złapałam go szybko i dałam siostrze. Wróciliśmy do domu.
-Czego chcesz!?-nie wytrzymałam i otworzyłam oczy i popatrzałam nimi srogo na siostrę.
-To ty nie pamiętasz?-spytała, a po jej wyrazie twarzy, stwierdziłam że to coś dla niej poważnego.
-Co miałam bym pamięta?-patrzałam na nią, po czym sobie przypomniałam i poderwałam się z łóżka. Wzięłam z szafy kilka ciuchów i wybiegłam z pomieszczenia. Poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletkę, po czym się przebrałam i zeszłam na śniadanie. Wyjęłam z lodówki ser i szynkę, po czym wzięłam chleb. Zrobiłam kanapkę którą szybko zjadłam. Podbiegłam do wieszaka, założyłam kurtkę i buty. Miałam już wychodzić, kiedy mama zablokowała mi przejście.
-Nie zapomniałaś o czymś?-spytała, wskazując młodszą siostrę. Jak widać, mam sklerozę.
-Nie no! Muszę ją brać?-spojrzałam oczkami psiaka.
-Tak!-odparła surowo matka, popchnęła Annę( tak ma na imię ten szatan) w moją stronę i szybko opadła na kanapę, wzięła gazetę i westchnęła z ulgą.
-Może od dzisiaj dni będą spokojniejsze-uśmiechnęła się i położyła nogi na stole. Spojrzałam z nienawiścią na siostrę, złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą. Dokąd idziemy? No tak, nie wyjawiłam wam jeszcze powodu naszej radości. Dzisiaj mieliśmy zdobyć pierwsze pokemony. Ja już miałam dużo wcześniej, ale kiedy akurat miałam pójść po pierwszego, urodził się ten diabeł, który teraz wesoło podskakiwał i zrywał kwiatki. Mama stwierdziła że razem pójdziemy po pierwsze pokemony i przez to musiałam czekać. Westchnęłam i stanęłam przed budynkiem, w którym znajdował się mój pierwszy pokemon. Przełknęłam ślinę i pociągnęłam za klamkę. Anna wyprzedziła mnie i podbiegła do pana w białym stroju. To był profesor, którego już wcześniej poznałyśmy. I mieliśmy okazję spotkać się kilka razy. Podeszłam do niego. Było tu dużo ludzi, wzdrygnęłam się. Nie lubiłam zbyt wielkiego towarzystwa.
-Dzień dobry-przywitałam się, a profesor kiwnął głową.
-Przyszłyście po pierwsze pokemony?-zapytał. Moja siostra wyprzedziła mnie.
-Tak!-krzyknęła-Pokaże nam pan pokemony?-zapytała i zrobiła słodkie oczka. Profesorek zaprowadził nas do innego pomieszczenia. Odetchnęłam z ulgą, bo nie było tam takich tłumów. Pokazał nam sześć pokemonów. Anna bardzo chciała Aquly, która także mi się bardzo spodobała. Ale ten pokemon starał się uciekać od Anny. Więc dziewczynka wzięła Flamox. Aquly nieśmiało podeszła do mnie. Pogłaskałam ją. Wzięłam ją. Wyszłyśmy z budynku. Moja siostra wciąż próbowała wzbudzić zaufanie pokemona. Jednak ten uparcie krył się na moim ramieniu, gdzie Anna z trudem dosięgała. W końcu odpuściła sobie i zajęła się swoim pokemonem. Poszłyśmy do parku i usiadłyśmy na ławce. Odeszła kawałek z Flamox, a ja dalej głaskałam Aquly. Nagle usłyszałam czyjś płacz. Podniosłam głowę. W moją stronę biegła moja siostra bez pokemona.
-Co się stało?-zapytałam.
-Jakiś zły pan zabrał mi Flamox!-krzyknęła przez łzy. Poszłam to sprawdzić. Rzeczywiście, ktoś tam był i miał pokemona diablicy z naszego domu.
-Oddaj tego pokemona-powiedziałam. Na ogół byłam nieśmiała, ale teraz czułam, że muszę stawić czoło. Chłopak, popatrzał na mnie. Był w moim wieku. Zaśmiał się.
-A co mi zrobisz?-spytał. Pobladłam-Wiedziałem, nic!-śmiał się dalej trzymając pokemona. Stałam i patrzałam się na niego. Powtórzyłam wcześniejsze zdanie. Popatrzał na mnie drwiąco.
-Zgoda, ale musisz mnie pokonać!-powiedział. Zgodziłam się. Ustawiłam się na polu walki. Wzięłam mojego jedynego pokemona, a on przywołał Rozard. Wydałam pierwszy rozkaz.
-Powietrzny Atak!-krzyknęłam. Pokemon przeciwnika nie zdążył zrobić uniku.
-Kula Nasion!-wrzasnął. Ale pokemon wcale go nie słuchał. W tym czasie ja wydawałam dużo rozkazów. Jego pokemon po pewnym czasie padł. Zły człowiek rzucił Flamox. Złapałam go szybko i dałam siostrze. Wróciliśmy do domu.
Od Arii Do Lindy
Dzisiejszy dzień był bardzo szczęśliwy, ponieważ miałam dostać swojego pokemona! Czekałam na to bardzo długo. Tak więc udałam się do profesorka. On zaprezentował mi sześć pokemonów. Wszystkie były słodkie, jednak mój wybór padł na Bombat'a. Wyszłam z budynku. Pokeball podopiecznego trzymałam w ręce. Pilnowałam kulki jak własne oko. Trafiłam na polanę.
- Bombat pokaż się! - Krzyknęłam. Z pokeballa wyleciał pokemon. Zaczęłam go miziać. Był przesłodziaśny. Nagle usłyszałam jakieś dźwięki i wołania. Po chwili zza krzaków wybiegł pokemon. Był to Aquly.
- Aquly! Aquly! - Krzyczał człowiek. Chwilę później ujrzałam dziewczynę. Podbiegła do swojego pokemona.
- Mam cię wreszcie! - Powiedziała przytulając pokemona.
- Em... Cześć? - Rzekłam zdziwiona. Kobieta popatrzyła się na mnie.
- Hej... - Odpowiedziała nieśmiałym tonem. Kucnęłam przy niej.
- Jak się nazywasz? - Zapytałam.
- Li... Linda. - Przedstawiła się, ściskając jeszcze mocniej pokemona. Aquly wyszedł z ramion dziewczyny. Następnie ułożył się obok niej.
- Coś się stało? - Spytałam.
- Gonił nas jakiś wściekły pokemon. - Udzieliła odpowiedzi. Zaczęła głaskać Aquly. Chyba się uspokoiła.
- Och! Zapomniałam się przedstawić! - Złapałam się za głowę. - Jestem Aria. - Dodałam. Linda delikatnie się uśmiechnęła. Po chwili jednak jej uśmiech znikł, ponieważ podbiegł do nas ten "Wściekły pokemon". Był to Dinorass z laboratorium profesora. Zaatakował Bombat'a. Pomyślałam, że to świetna okazja by stoczyć bitwę.
- Miotacz Ognia! - Krzyknęłam. Bombat posłusznie podpalił wrogiego Dinorass'a.
- Amnezja! - Wrzasnęłam. Dinorass oberwał i zapomniał swoich ataków.
- Świetnie! Zakończ to Pióropuszem Lawy! - Kazałam. Bombat walnął ogniem w przeciwnika. Dinorass był niezdolny do walki. Przytuliłam Bombata.
- Nazwę ciebie... Hm... - Zamyśliłam się. - Flame! - Wykrzyknęłam po chwili namysłu. Dostrzegłyśmy profesorka, który biegnie do nas. Wsadził Dinorass'a do pokeballa.
- Przepraszam za to najście. - Przeprosił i odszedł.
<Linda?>
- Bombat pokaż się! - Krzyknęłam. Z pokeballa wyleciał pokemon. Zaczęłam go miziać. Był przesłodziaśny. Nagle usłyszałam jakieś dźwięki i wołania. Po chwili zza krzaków wybiegł pokemon. Był to Aquly.
- Aquly! Aquly! - Krzyczał człowiek. Chwilę później ujrzałam dziewczynę. Podbiegła do swojego pokemona.
- Mam cię wreszcie! - Powiedziała przytulając pokemona.
- Em... Cześć? - Rzekłam zdziwiona. Kobieta popatrzyła się na mnie.
- Hej... - Odpowiedziała nieśmiałym tonem. Kucnęłam przy niej.
- Jak się nazywasz? - Zapytałam.
- Li... Linda. - Przedstawiła się, ściskając jeszcze mocniej pokemona. Aquly wyszedł z ramion dziewczyny. Następnie ułożył się obok niej.
- Coś się stało? - Spytałam.
- Gonił nas jakiś wściekły pokemon. - Udzieliła odpowiedzi. Zaczęła głaskać Aquly. Chyba się uspokoiła.
- Och! Zapomniałam się przedstawić! - Złapałam się za głowę. - Jestem Aria. - Dodałam. Linda delikatnie się uśmiechnęła. Po chwili jednak jej uśmiech znikł, ponieważ podbiegł do nas ten "Wściekły pokemon". Był to Dinorass z laboratorium profesora. Zaatakował Bombat'a. Pomyślałam, że to świetna okazja by stoczyć bitwę.
- Miotacz Ognia! - Krzyknęłam. Bombat posłusznie podpalił wrogiego Dinorass'a.
- Amnezja! - Wrzasnęłam. Dinorass oberwał i zapomniał swoich ataków.
- Świetnie! Zakończ to Pióropuszem Lawy! - Kazałam. Bombat walnął ogniem w przeciwnika. Dinorass był niezdolny do walki. Przytuliłam Bombata.
- Nazwę ciebie... Hm... - Zamyśliłam się. - Flame! - Wykrzyknęłam po chwili namysłu. Dostrzegłyśmy profesorka, który biegnie do nas. Wsadził Dinorass'a do pokeballa.
- Przepraszam za to najście. - Przeprosił i odszedł.
<Linda?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)